Ksiądz i niewiasta są z jednego ciasta!

Tytułowe przysłowie dotyczy zgoła innego problemu, niż ten, o którym piszę. Ale chyba tez nie tak do końca…

Zerknąłem sobie na artykuł pewnego eks księdza – który, co ciekawe, nie wspomina o porzuconym kapłaństwie, choć to jest tajemnica poliszynela. Nie będę reklamował go w swoim wpisie. Kto błyskotliwy, w mig się połapie o kogo chodzi. Nie chce mi się czytać całości, kiedy mam racje, które są dla mnie w pewnych tematach niedyskutowalne.

Taka mnie naszła refleksja, po przeczytaniu kilku zdań na artykułu.

Czy aby nie jest trochę tak, że Panie, które się określają jako „feministki” tym samym siebie uprzedmiotowiają? A jeśli nie, to co najmniej się poddają się redukcjonizmowi. Bo człowiek to zbiór cech niepoliczalnych, to perspektywa, a nie wycinek, w przeciwieństwie do feminizmu.

Od paru tygodni chodzi za mną rozmowa z moim kolegą Wojtkiem. Padło w niej sformułowanie „kryć się za księdzem” – w sensie, że są tacy duchowni, którzy fakt bycia księdzem starają się często, świadomie, bądź nie, mocno podkreślać. Można by wywnioskować poniekąd, że wszystkie ich życiowe działania dobiegły końca i osiągnęły kulminację w kapłaństwie. Nie liczy się już bycie facetem, synem, kierowcą, kolega, sąsiadem, nerwusem, śpiochem, wrażliwcem, sportowcem, grubasem, tyką, czy maniakiem książek Mroza, czy po prostu uczestnikiem życia w tym świecie, wnosząc weń klimat nie z tego świata?

Za każdym razem, kiedy mnie najdzie myśl, że oto ja,[wstawić cokolwiek z powyższej wyliczanki, albo i inne określenie, ale tylko jedno] jestem taki mega albo taki cierpiący – to od razu zaczynają się problemy, i snują się same niemal z siebie opowieści dziwnej treści, które mnie po prostu oddalają od samego siebie, od Boga i od ludzi. Zaczyna się klasyczna kicha.

Mamy wokół nas huk problemów. Różnych. Mam jednak nieodparte wrażenie, że większość z nich wynika z  tego, że zajmujemy się nader narcystycznie samymi sobą, zamiast patrzeć za tym, czy pytać wprost, w relacjach z innymi, czego brakuje im w związku z faktem, iż tworzą z nami relacje: rodzinne, sąsiedzkie, współpracownicze, etc.

To tyle. Zapraszam do dyskusji, oczywiście!

Informacje o Ks. Marek

Jestem w drodze do wolności. Zapraszam chętnych do towarzyszenie w tej podróży,a przy okazji także do dzielenia się doświadczeniami trudu dążenia do wolności.
Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Ksiądz i niewiasta są z jednego ciasta!

  1. Ewa P. pisze:

    Zaprasza Ksiądz do wspóltowarzyszenia w drodze. Myślę,że wiele osob skorzystało z tego zaproszenia. To znaczy ,że Ksiądz dobrze zna tę drogę i wszelkie przeszkody,pokusy na niej.Wiem, że na Księdzu spoczywa ogromny trud,troska, żeby nie tylko siebie ustrzec, ale i całe stado doprowadzić do celu.Prowadzący czuwa nad stadem,by nikt się nie zgubił.Czy zaproszeni również tak dbają o swojego Pasterza?-Pewnie tak.Może nie zawsze jest to widoczne,a może właśnie dlatego cenniejsze.

    Polubione przez 1 osoba

    • Ks. Marek pisze:

      Droga zawsze jest inna. Są jakieś podobne elementy, ale generalnie lepiej dać się zaskoczyć Panu Bogu. A co do dbania o pasterza: Łk 17, 10

      Polubienie

      • Ewa P. pisze:

        Drogi różne, ale cel ten sam. Natomiast przeszkody, ,pokusy są na każdej drodze.Tylko jak sobie radzić?
        „Idzie dwóch zakonników drogą i widzą piękną kobietę. Jeden natychmiast nakłada kaptur. Drugi na nią patrzy. – Zgrzeszyłeś! – mówi ten pierwszy od kaptura. – Nie. To ty zgrzeszyłeś. Bo nie patrzysz, jak piękne jest dzieło Boże”. Ja takie żarciki opowiadam, kiedy się mnie pyta o pokusy – śmieje się ks. Szczepan Borkowski (44 lata), niewysoki, szczupły kolekcjoner wojskowych czapek. Proboszcz w maleńkim Amelinie (Mazowieckie). – Pokusa jest wszędzie, tylko trzeba umieć ją oswoić. Tak jak samotność. „

        Polubienie

  2. Agnieszka pisze:

    To bardzo głębokie myśli.
    Dotykają tak naprawdę istoty – Miłości Bożej
    A jakże !
    Ostatnio dodałam na fb tę sentencję, która idealnis mi tu pasuje:

    ” Przyszliśmy na świat aby kochać
    Żyjemy by kochać
    Umrzemy by kochać jeszcze bardziej” – św Józef Cafasso

    Mój małżonek udostępniając ten cytat też myślę trafnie dostrzegł :
    „A nie – być kochanym … zasadnicza różnica. A większość jednak szuka tego drugiego i dlatego ląduje … ‚w nieszczęściu’ ”

    No bo… przecież ostatecznie to z miłości zostaniemy rozliczeni na końcu drogi…czy kochaliśmy Pana Boga całym swoim sercem, umysłem, wolą… czy kochaliśmy siebie i czy kochaliśmy bliźniego swego jak siebie samego…

    Jeśli nie staniemy w Prawdzie i Miłości nie będziemy w stanie pokochać tego „ja – córka, matka, żona, nerwus” itp i jednocześnie porzucić to „ja” na rzecz Boga – to będziemy żyli jak niewolnicy … choc i oni mają wytyczoną rolę u Pana.

    Stańmy w Prawdzie a ona nas wyzwoli…

    Polubione przez 1 osoba

    • Ks. Marek pisze:

      Tak, ale aż takimi, hmmm, „filantropami” nie jesteśmy. I potrzebujemy tak samo dawać, jak i brać.

      Polubienie

      • Agnieszka pisze:

        Czy jednak mając Bożą Miłość nke mamy już Pełni?
        Miłośc zawsze wychodzi na zewnątrz, owocuje rośnie… im wiecej dostajemy tym bardziej jestesmy za to odpowiedzialni. Jestem człowiekiem.. nie ideałem.. ale czy nke mam dążyć do świętości by wiecej dawac niż brać?
        Mysle ze jesli uzywamy tego co Bog nam.dał.. mamy z czego dawać.. bo On daje po to by brać i używać a nie zakopywać… i może to jest ta przeszkoda.. oprocz tej grzesznej natury oczywiscie…

        Ja nie umiem.dawać tak jak Bog… widze ze to dawanie czesto jest na moih warunkach a bardzo słabo oparte na Bozej Milosci…

        Czesto biore.. ale czy to co biore jest naprawde tym co powinnam.brać ? Zauwazam ze Boza Milosc nie zniewala..poprostu zanurzam sie w niej i juz.. ale uzalezniam.sie czesto od ludzkiej milosci mnie okazywanej…

        Tak to spostrzegam u siebie..
        A ksiadz zauwaza takie zaleznosci w dawaniu i braniu u siebie?

        Pozdrawiam

        Polubienie

  3. Ewa P. pisze:

    Tym co nie obejrzeli jeszcze polecam Film BBC o przyjaźni papieża-Polaka z A.T. Tymieniecką. „Była darem Boga”
    BBC i Arte emitują film dokumentalny o przyjaźni, która łączyła papieża Jana Pawła II z Anną Teresą Tymieniecką z polsko-francuskiej rodziny arystokratycznej.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ks. Marek Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.