Czego oczekujesz od Kościoła i dlaczego?

Postawiłem grupie młodych ludzi pytanie: Czego oczekujesz od Kościoła i dlaczego? Prace były anonimowe. Przyjmuję, że odpowiedzi są realne, a nie życzeniowe.

Potrzebuję huraganu Bożej łaski, by za dwa lata a może wcześniej, podzielić się tu, na blogu, pełnymi odpowiedziami na to samo pytanie. Proszę Was, wierzący Czytelnicy, o wsparcie modlitewne w tej sprawie.

Oto, jakie odpowiedzi zostały na powyższe pytanie udzielone.

  • Spodziewam się pomocy w podjęciu różnych decyzji w moim życiu.
  • Spodziewam się od Kościoła pomocy, kiedy będę tego potrzebować.
  • Oczekuję od Kościoła udzielenia sakramentów, wsparcia duchowego
  • Oczekuję by mój Kościół mówił więcej o miłości i szczęściu a mniej o zagrożeniach; pomocy w kształtowaniu mej postawy chrześcijańskiej a nie tylko nakazów przestrzegania norm, bo jako człowiek mam silną potrzebę wolnego wyboru a nie realizacji zewnętrznych nakazów. Oczekuję, żeby mój Kościół nie straszył mnie piekłem, tylko przypominał mi o Jezusie i niebie które jest we mnie i uczył mnie jak je odkrywać.
  • Oczekuję udzielenia sakramentów, pogrzebu, wsparcia duchowego, pomocy. Kościół oczekuje ode mnie pewnie współpracy, mimo iż Kościół i księża robią wszystko bezinteresownie, to mogę się odwdzięczyć, np. organizować koncerty charytatywne
  • Oczekuję i spodziewam się wsparcia w trudnych wyborach własnej drogi do prawdy, dojrzałości wobec Boga, ponieważ wierzę w Niego i chcę wiarę rozpowszechniać.

Informacje o Ks. Marek

Jestem w drodze do wolności. Zapraszam chętnych do towarzyszenie w tej podróży,a przy okazji także do dzielenia się doświadczeniami trudu dążenia do wolności.
Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

48 odpowiedzi na „Czego oczekujesz od Kościoła i dlaczego?

  1. Ewa P. pisze:

    Nie jestem Księdem Probszczem, ani też nie prowadzę żadnej grupy, a mimo to poczułam się jakbym to ja miała możliwość dokonać czegoś. Ogromna motywacja, wielkie wyzwanie dla Księdza.Wspaniala ta młodzież, oczekuje pomocy, Dobra, Piękna i Prawdy..Jak wielka i piękna jest rola Księdza, który już swoją postawą, wymaganiami od siebie, a potem od innych, zaświadcza to o czym głosi Słowo Boże Mówiąc, widząc potrzeby drugiego człowieka pomaga i ułatwia.dostrzec zaznaną Ojcowska pomoc Bożą.Niech ten Kościół stanie się dla młodzieży i nie tylko dla Niej Centrum Rozwoju Duchowego, z zachowaniem tradycji(przy nieustannych innych zmianach) ciepła, dobroci i miłości. Niech poznają rożne modlitwy itp.
    Nie lubię jak przy każdej możliwej okazji np. poświącenie parkingu odprawiala się Msza św. to tak jakby innych modlitw nie było.
    Zyczę wytrwałości siły!

    Polubienie

  2. Agnieszka pisze:

    Młodzi potrzebują przestrzeni do rozwoju w wolności i Kościół jak najbardziej może być pięknym miejscem.
    A do tego jest piękny rok w R Ś-Ż, ksiądz wie 😉
    My podjęliśmy powołanie do posługi właśnie młodzieży, to pragnienie serca pcha do czynów miłości.
    A wiem że to Jezus posyła natchnienie-łaskę Ducha Świętego bo ciągle kolejne osoby w parafii również tym natchnieniem się dzielą nie wyłączając proboszcza który dał pozwolenie i wikariusza który podjął się zaangażowania w dzieło „przyciągnięcia” młodzieży zwłaszcxa parafialnej.
    Prosimy o modlitwy za to dzieło <><
    pozdrawiam i błogosławię

    Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Podzieli się Pani szerzej tym, co Pani wyżej wspomniała, proszę.

      Polubienie

      • Agnieszka pisze:

        Jasne. Wszystko zaczelo sie na ORAE 😉 wszystko wiąże sie z ewangelizacją z Chrystusem i z Maryją, której oddałam to dzieło.
        Dziś usłyszałam źe to było dążeniem Bł ks F. Blachnickiego, Sługi Niepokalanej, by Ruch Ś-Ż był w parafiach spoiwem, by ożywiał proboszczów i wszelkie wspólnoty. Bł F. Blachnicki otworzył wszystkie drzwi i okna dla wszystkich charyzmatów, nie chciał by to była kolejna odizolowana wspólnota…

        A szczegóły to już myślę lepiej listem elektronicznym 😉

        Pozdrawiam i błogosławię +

        Polubienie

  3. madzia pisze:

    Przypomniały mi się stare dobre szkolne czasy.Nie wiem czy,któraś z tych odpowiedzi była taka jaką Ksiądz by sobie życzył,ale i ciekawi mnie co by było gdyby ktoś napisał,że nic nie oczekuje ani od kościoła,ani od Księdza a już na pewno nie od Boga.

    Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Pani Magdo, „życzyłem” sobie, by odpowiedzi były prawdziwe, szczere. I chyba takie były, taką mam nadzieję.
      Gdyby ktoś napisał, że niczego nie oczekuje od Kościoła, to bym pomyślał, że albo nie zrozumiał pytania/zapomniał je lub, że jest przekorny i szuka sposobu, by uwagę na siebie zwrócić. Żeby jakoś Pani zobrazować, o co mi chodzi, napiszę Pani takie coś, o:

      czego oczekujesz od ateistów i dlaczego?

      Oczekuję od ateistów, że argumentując wybór swego światopoglądu będą odwoływać się do uczciwości intelektualnej a nie do pokrzykiwań, że religia to zło. Oczekuje tego dlatego, ponieważ zbyt wiele dziś hałasu powoduje, że umyka nam istota rzeczy z pola naszego widzenia, zainteresowania i starania.

      Polubienie

  4. Wanda pisze:

    Szkoda że młodzi ludzie nie wiedzą że to ludzie tworzą kościół,oczekują pomocy i wsparcia,wypadałoby spytać jak pomagasz i wspierasz bliźniego, bo ty też jesteś częścią kościoła chciej tyle ile dajesz sam

    Polubienie

    • Agnieszka pisze:

      A gdzie mają się tego nauczyć?
      Jak dla mnie jest tu przekłamanie.
      Dobrze że oczekują pomocy Kościoła gdyby tego nie oczekiwali to wskazywałoby na to że Kościół nie spełnia swojego posłannictwa służby i przestał głosić Ewangelię.
      Gdybym miała zdiagnozować taką wypowiedź, stwierdziłabym, że brakuje tu wiary w tą wspólnotę Kościoła gdzie brzemiona jedni drugich niesione są z pełną miłością i radością w Duchu Świętym.

      Polubienie

  5. Ks. Marek pisze:

    Młodzi nie wiedzą, bo nieco mniej młodsi im zbyt czytelnie tego nie pokazali, Pani Wando 🙂
    Młode pokolenie nie ma problemu z masa spraw, które im dorośli pokazali. Natomiast problem się zaczyna tam, gdzie brak świadectwa, praktyki życia.

    Polubienie

    • Wanda pisze:

      Nie do końca mogę się z tym zgodzić, jeśli by młodzi ludzie nie mieli problemu z tym co im dorośli przekazali to nie było by tyle rozwodów, zdrad, związków niesakramemtalnych, manipulacji i kombinatorstwa, nie biorą przykładu z rodziców, dziadków, ludzi starszych że rodzina to podstawa i fundament na którym buduje się wspólne szczęście którego nic i nikt zburzyć nie może. Wokół możemy dostrzec dobre przykłady, tylko trzeba umieć je zauważyć ale często się słyszy, takie życie to nie modne i średniowiecze i że to obciachowe

      Polubienie

      • Ks. Marek pisze:

        Pani Wando, właśnie o to idzie cała rzecz: dorośli (owo „mniej młodsi”) dzieciom nie czytelnie pokazują, co jest w życiu ważne. Rodzina to nie podstawa i fundament, Pani Wando.

        Zasada pierwsza i podstawowa (Fundament) ĆD, 23 /wg Św. Ignacego z Loyoli)

        Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.

        Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.

        Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.

        I dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nie robiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane [lub nakazane], tak byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach.

        [Natomiast] trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni.

        Polubienie

  6. madzia pisze:

    Pani Wando powiem Pani tak młodzi ludzie nie są tacy źli.
    Nie każdy młody człowiek powie,że chcę być kopią swoich rodziców czy dziadków moi rodzice przeżyli ze sobą już 40 lat.Ja z moim mężem jesteśmy 11 lat po ślubie kościelnym moje dwie siostry też mają śluby jedna cywilny druga kościelny A resztę mojego rodzeństwa żyje w związkach nie saktamentalnych nie którzy z nowymi partnerami.Wydaje mi się,ze my mieliśmy bardzo dobry przyklad udanej rodziny głównie dzieki mojej mamie ale jak widać każdy z nas poszedł swoją drogą każdy z nas żyje jak chciał żyć i to chyba nawet nie jest to,że my nie chcieliśmy być tacy jak oni tylko wydaje mi się,że my chcieliśmy życie przeżyć po swojemu a nie po ich.A tak na koniec mimo iz mam ślub kościelny sama osobiście nigdy nikogo z mojego rodzeństwa nie namawialabym na niego bo z kwesti czasu uważam,ze jak bym go nie miała też by dobrze było.

    Polubienie

    • Agnieszka pisze:

      Tak dla sprostowania. Ślub ślubem ale w naszej wierze brzmi to:
      Sakrament Małżeństwa – a to naprawdę ogrom błogosławieństwa, z którego można czerpać garściami, jeśli tylko wie się jak. Tej wiedzy trzeva czerpać jak najwięcej z Kościoła, choćby po to by trudy drogi małżeńskiej rozwiązywać w wolności w pełni błogosławieństw i nie zatracać tej pięknej Drogi do świętości, do której każdy jest powołany.
      :)😇

      Polubienie

      • madzia pisze:

        Oj tam oj tam czepia się Pani nazwy,ale fakt jest że tak się nazywa☺.No co do czerpania to być może ja jeszcze sama nie wiem jak to zrobić,ale być może z biegiem czasu się tego nauczę.

        Polubienie

        • Agnieszka pisze:

          Czepiam w kontekście wpisu.
          Jak używać Sakramentu Małżeństwa?
          Proste, trzeba oczekiwać pomocy Kościoła w tej kwestii 😀
          Zapraszam do odważnego kroku by w parafii spytać o Domowy Kościół, to jest przesteń dla wzrostu w wierze świeckich par połączonych Sakramentem Małżeństwa. Jesteśmy 4lata i odkrywamy ciągle nieodkryte, wzrastamy w wierzw w środowisku nam podobnych 😉z pomocą Kościoła, uczymy się pielęgnować małżeństwo budując jedność z Bogiem. W ten sposob doswiadczamy Jego Miłości uwalniającej, sprawczej, ożywczej.
          Pozdrawiam

          Polubienie

        • Ks. Marek pisze:

          otóż to, Pani Magdo! Jedyne co, to trzeba tylko zacząć próbować. A to dla Pani muzyczna dedykacja

          Polubienie

      • Ks. Marek pisze:

        Wie Pani co? To, co pani pisze jest poprawne, ale w metajęzyku podane, niekoniecznie zrozumiałym dla potencjalnych Czytelników.
        Każdy sakrament to Chrystus, Który daje nam Siebie na 100%. Jednak nasze ograniczenia różnego typu pozwalają jedynie na przyjęcie, wykorzystanie ułamka tych 100 procent. Wiedza teoretyczna, którą niesie teologia katolicka jest ważna i przebogata w treści, ale dopiero dla kogoś, kto spotka się z Jezusem Chrystusem, jako Osobą. Regułki, nawet te żywcem wyjęte z PŚ niekoniecznie to gwarantują.

        Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Oby nigdy nie chciał byc młody człowiek kopią rodziców! Ma żyć swoim życiem, pomnażać radość i zwiększać wesele Ludu Bożego, z którego wyszedł, by żyć jako Nowy Człowiek. To raz. Po drugie: sakrament jest jak prezent – trzeba go rozpakować, a nie chować na szafie, czy pod łóżkiem.

      Polubienie

  7. Agnieszka pisze:

    Ja bardzo proszę, nie projektujmy swoich pragnień na młodych ludzi.
    Nie ma żadnego znaczenia w jakiej rodzinie się wychowujemy. Owszem duże prawdopodobieństwo pozostania w Kościele daje wychowanie w wierze, ale nie jest to reguła, zwłaszcza gdy dorośli sami pozostają w przyzwyczajeniu.
    Będąc w Domowym Kościele i mając nałe dzieci widzę że ważny jest przekaz ale ważniejszym jest abym sama wzrastała w wierze pod skrzydłami Matki Kościoła.
    Najważniejsza jest Ewangelizacja, codzienne wybory : biada mi gdybym nie głosił Ewangelii.
    Szczęśliwie dorastałam w parafii gdzie miałam przestrzeń rozwoju wiary, ale tak naprawdę dopiero gdy osiągamy pełnoletniość wiara przechodzi trudy i doświadczenia, wtedy dokonujemy wyborów, które decydują o naszym „być” z Chrystusem w Kościele. Ja wybrnęłam, bardzo ucierpiałam, doświadczenia i trud, pielęgnowanie zranień…
    Tylko doświadczenie Żywego Kościoła w wieku młodzieńczym potrafiło we mnie podtrzymać Światło Ducha Świętego.
    Chwała Panu za kapłanów, którzy podejmują obowiązek prowadzenia młodych ku wolności serc, drogą do Boga.
    Tylko Jezus jest Panem i Zbawicielem. Niech wszyscy to usłyszą !
    Pozdrawiam i błogosławię <><

    Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Pani Agnieszko, dużo Pani treści podaje, ale dla Czytelnika one nie mają jakby tła, dzięki któremu by były zrozumiałe. To raz. Dwa: Pisze pani, żeby nie projektować, potem dodaje Pani, że środowisko życia nie ma znaczenia, po czym sama Pani dalej, że doświadczyła Pani żywego Kościoła w młodości i są tego skutki teraz. No to jak z tym środowiskiem? ma znaczenie, czy nie?

      Polubienie

      • Agnieszka pisze:

        Dużo myśli, szybko pisanych no i jest wynik przekłamania słowa pisanego. Nie ma to jak rozmowa 😆
        Jak to napisać żeby streścić myśli..hmm
        Może w ten sposób… dla Boga nie ma znaczenia (przykład C.A. Ames) dla mnie również nie ma, przykład w rodzeństwie – w podobnych środowiskach wzrastaliśmy (R Ś-Ż czy Odnowa) wszyscy pobładziliśmy i różnie to teraz jest..
        To że ja mając doświadczenie wspólnoty to też nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to co Bóg mi dał. Dał Ducha Świętego dał łaskę wiary a spotkanie Jezusa dalo sercu tak wyraźny ślad że potrafiłam z krzywych dróg zawrócić bo taką tęsknotę wlał mi Duch Święty. Niczego sama bym nie osiągnęła.
        Dziękuję księże Marku za sprostowanie moich wypowiedzi😀
        Ach te emocje 😉
        Pozdrawiam i błogosławię 😇

        Polubienie

        • Ks. Marek pisze:

          Będę się upierał, że ma znaczenie, ponieważ miało miejsce. A jak to pan Jezus mówi; włos z głowy bez wiedzy Ojca Wam nie spadnie. Więc i wszystko inne tez jest ważne.

          Polubienie

          • Agnieszka pisze:

            Cytat podany przez księdza wcześniej nie zaprzecza mojej wypowiedzi tutaj:
            „Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.

            Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.”

            Jeśli wychowanie w srodowisku rodzinnym jest mi przeszkodą – uwalniam sie od tego i ide Droga do Celu.
            Jesli srodowisko rowiesnicze – tak samo…
            Inaczej zapisane bo oparte na wławnym życiu ale sens dla mnie właśnie taki, a że doktorem kościoła nie jestem … 😉
            „Wiemy ,bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania. (…) A wy przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością DuchacŚwiętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana” 1 Tes 1, 4-5a.6
            Życzę księdzu takich owoców w pracy z młodymi 😊

            Polubienie

        • Ewa P. pisze:

          Pani Agnieszko,
          w jaki sposob Wspólnota Domowego Kościoła otwiera sie na potrzeby drugiego człowieka.?

          Polubienie

          • Agnieszka pisze:

            Najkrócej: poprzez służbę np w parafii oraz Ewangelizację.
            Bł ks F. Blachnicki – założyciel Ruchu pisze m.in. tak:
            „Wspólnota z Bogiem, wspólnota z braćmi – te dwa aspekty wspólnoty są tak ściśle, nierozerwalne ze sobą zespolone jak dwa ramiona kezyża: pionowe i poziome. Wspólnota z Bogiem tworzy w sposób konieczny, konstytuuje wspólnotę braterską między ludźmi, jeśli jest prawdziwa, zawiera w sobie wspólnotę z Bogiem. (…) Ta wspólnota z Bogiem obejmuje, zawiera w sobie takźe pełną,, doskonałą wspólnotę międzyludzką. (…) Oto prawda, którą nam zarysowuje objawienie Boże, Pismo Święte.”

            Polubienie

  8. Wanda pisze:

    Księże Marku w odniesieniu do wypowiedzi skierowanej do mnie chciałabym powiedzieć iż nie kończyłam teologii, ale z mojeg punktu widzenia rodzina jest podstawą i fundamentem. Każdy człowiek jest powołany do służby Bogu czy to w kapłaństwie czy w rodzinie, jeśli wykonuje swoją misję zgodnie z przykazaniam Bożymi to moim zdaniem to powołanie jest fundamentem do osiągnięcia celu którym jest zbawienie. Pana Boga powinniśmy chwalić i czcić i mu służyć właśnie przez bycie rodziną. Jesteśmy rodziną przez Związek sakramentalny, jesteśmy rodziną bo mamy jednego Ojca w niebie, jesteśmy rodziną gdyż Jezus Chrystus zostawił nam testament powierzając macierzyńskiej opiece Maryi całą ludzkość. Przez wiarę w Boga Ojca, Syna Jezusa Chrystusa i jego matkę Maryję uważam że Rodzina to fundament.

    Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Pani Wando, po ludzku rzecz biorąc, ja Panią rozumiem, wiem o co Pani chodzi. Jednak w kontekście Ewangelii, zobaczy pani, jak to wygląda:
      Mt 7, 24-28
      Łk 14, 26-27
      To, co Pani zauważa: służba Bogu w rodzinie, czy w kapłaństwie, czy gdziekolwiek, to wynik budowania na Chrystusie przy jednoczesnej świadomości, że to jest moje aktualne tu i teraz, ale nie uzależniam od niego wszystkich swoich działań. Wiem, czego dziś Bóg ode mnie oczekuję, jako proboszcza w Chojniku. I w tym sensie, Wy, Parafianie jesteście dla mnie najważniejsi, na 1 miejscu. Co będzie moim priorytetem za jakiś czas? Nie mam pojęcia i nie muszę.
      Pani, jak rozumiem, skupia się na więzach krwi materialnej, płynącej w żyłach. Mnie zaś bardziej chodzi o ta duchową, która łączy nas w Chrystusie.

      Polubienie

  9. Wanda pisze:

    Pani Madziu moja wypowiedź była odpowiedzią na słowa ks marka że ;nieco mniej młodsi czytelnie tego nie przekazali ;chciałam powiedzieć że mimo przykładów młodzieżpostępuje według swoich zasad bez względu na wzorce, nie wszystkich wżuca się do jednego worka,nie twierdzę że wszystka młodzież jest zła a starsi to aniołowie bo to byłaby hipokryzja
    A co do Pani pani Madziu czytając pani wypowiedź zatrzymałam się na chwile w zadumie przy pani ostatnim zdaniu,_że nie ma dla pani różnicy czy ma pani ślub kościelny cz by go nie miała, gdyby pani go nie miała nie mogłaby pozwolić Jezusowi Chrystusowi na bliskość jaką mamy dzięki przyjmowaniu Go do swojego serca. Jeżeli wierzymy, kochamy to chcemy bliskości z Bogiem i nie mamy wątpliwości czy chcemy być blisko Boga czy nie.

    Polubienie

  10. Wanda pisze:

    Czy nie pisałam o tym że mamy jedno Ojca w niebie że Jezus Chrystus zostawił nam testament powierzając macierzyńskiej opiece Maryi całą ludzkość. Czy przez to że przez wiarę w Boga Ojca, Syna Jezusa Chrystusa i Maryję uważam że rodzina to fundament, czy to świadczy o tym że skupiam się na więzach krwi. Nie wydaje mi się,poza tym gdybym tak myślała, musiałabym być ateistą w co chyba ksiądz nie wierzy. Z Panem Bogiem

    Polubienie

    • Ks. Marek pisze:

      Może faktycznie nie dość precyzyjnie się wyraziłem, chcąc przekazać Pani swa myśl.
      Posłużę się dzisiejszym rozważaniem jednej z tajemnic Rółżańca. Autorem jest też ksiądz Marek, ale Dziewiecki 🙂

      II. Wesele w Kanie Galilejskiej

      Troska Jezusa o nowożeńców przypomina nam najważniejsze pytania: czy troszczę się o moją rodzinę? Czy pamiętam, że życie rodzinne to moja pierwsza i najważniejsza droga do Boga, do zbawienia i szczęścia?

      Polubienie

  11. Agnieszka pisze:

    A młodzi czytelnicy to niech widzą że bardzo są potrzebni we wspólnocie Kościoła 😁
    A my jesteśmy młode duchem i chętnie posłużę doświadczeniem, rozmową ,radą czy rękawem do wypłakania 😃
    Prossę ksiedza a moze tak spotkania modlitewne czy wieczory uwielbienia im zrobic..np raz wbmiesiacu… zawsze to cos 😆
    My właśnie z tym ruszamy…cel – jednoczyc parafian …

    Polubienie

Proszę, wypowiedz się

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.